Kategorie artykułu:
Nowa ustawa wiatrowa, nad którą wczoraj zakończył prace parlament, znosi obowiązującą od 2016 roku w Polsce zasadę 10H, zgodnie z którą nowe projekty wiatrowe mogły dostać zielone światło tylko przy spełnieniu minimalnej odległości turbin od domów stanowiącej 10-krotność wysokości elektrowni wiatrowej.
W praktyce ta zasada zablokowała rozwój nowych projektów lądowych farm wiatrowych w Polsce, a inwestorzy mogli jedynie dokończyć projekty, dla których uzyskali pozwolenia na budowę do 2016 roku. Jednak nowe prawo uderzyło także w te projekty, uniemożliwiając ich dostosowanie, aby uwzględniały najnowsze i najwydajniejsze turbiny. W efekcie zamiast montażu turbin o mocy 5-6 MW, które obecnie stają się standardem na sąsiednich rynkach, w Polsce nadal montowane muszą być turbiny o mocy 2-3 MW, które zapisano w wykonanej wiele lat temu dokumentacji projektów. A to oznacza mniejszą efektywność i konieczność postawienia większej ilości elektrowni do uzyskania założonej mocy farm wiatrowych.
Teraz w wyniku uchwalenia nowelizacji ustawy o inwestycjach wiatrowych minimalna odległość turbin od domów w końcu zostanie zmniejszona – jednak nie tak jak chciał początkowo rząd i branża wiatrowa.
W trakcie prac nad projektem ustawy w Sejmie wprowadzona została do niego poprawka zgłoszona przez posła PiS Marka Suskiego, która zakładała zwiększenie minimalnego dystansu turbin od domów do 700 metrów – z 500 metrów zapisanych wcześniej w projekcie ustawy przyjętym przez rząd.
Artykuł pochodzi ze strony WWW: gramwzielone.pl